TRAPERSKA OSADA – BOLECHÓWKO

TRAPERSKA OSADA – BOLECHÓWKO

Za nami dzień pełen wrażeń! Gdy właściciele Traperskiej Osady w Bolechówku k. Owińsk zapowiadali, że spędzimy u nich przynajmniej 3 godziny, podchodziłam do tego z pewną rezerwą;). Na wszelki wypadek przygotowaliśmy w głowie plan na drugą część dnia – spacer wśród jeziorek w Owińskach lub wejście na Dziewiczą Górę. Ostatecznie nasz pobyt w osadzie trwał… 5 godzin (sic!) – przez cały ten czas byliśmy na świeżym powietrzu, nasycając się bezpośrednim kontaktem ze zwierzętami, grzejąc się przy ognisku. Prowadząc naszą stronę niejednokrotnie przekonuję się, że wiele atrakcyjnych lokalizacji znajduje się naprawdę blisko Poznania. To był jeden z tych razy, kiedy trudno było mi uwierzyć, że nigdy wcześniej nie odwiedziliśmy tego miejsca. Tym bardziej cieszę się, że wczoraj w końcu zdobyliśmy to doświadczenie. Jeżeli jeszcze Was nie było w Traperskiej Osadzie, nadróbcie tę zaległość!:)

Na początek kilka informacji praktycznych. Osada znajduje się w miejscowości Bolechówko – na jej terenie może zaparkować kilkanaście aut – w przeszłości, gdy ilości odwiedzających nie regulowały pandemiczne obostrzenia, pojazdy i autokary pozostawiane były także przy drugiej bramie, od strony łąk. Warto odnotować, że istnieje również możliwość łatwego dojazdu szynobusem z Dworca Głównego (kierunek Wągrowiec, stacja: Owińska + spacer: 15-20 min) lub autobusami nr 342, 312 z ronda Śródka (przystanek Owińska-Lipowa). Osada to obiekt agroturystyczny – przed przyjazdem należy skontaktować się z Panem Jarkiem lub Panią Anią, aby dograć szczegóły – umówić godzinę, porozmawiać o atrakcjach, z których chcielibyście skorzystać. A jest w czym wybierać! Zacznijmy od unikatowego doświadczenia, jakim jest kontakt z psami zaprzęgowymi o wdzięcznych indiańskich imionach. Już samo wejście do ich zagrody robi wrażenie – psy są przyjaźnie nastawione, jednocześnie budzą respekt ze względu na swoje rozmiary, mnogość. Nasze dzieci skrycie marzą o takim pupilu – mogę się tylko domyślać, ile radości sprawiło im obcowanie z tymi zwierzętami. Rozczuliło mnie to, że największe wrażenie na mojej trzyletniej Bee zrobiła Cidi – dzielna liderka, która w wyniku choroby straciła wzrok – to z nią wciąż szukała kontaktu, tylko jej imię ostatecznie zapamiętała.

Najważniejszym punktem wczorajszej wizyty była niewątpliwie przejażdżka psim zaprzęgiem (ze względu na obecną aurę dzieci jechały w wózku). Wysłałam ich z Tatą, czego z obecnej perspektywy  trochę żałuję – JJ powiedział, że odcinek, który wiódł przez las, dość wąską, nierówną ścieżką, był niezwykle ekscytujący. Przy następnej okazji podzielę to doświadczenie (powiem więcej – marzy mi się, aby odbył się w śnieżnej scenerii :P). Dodatkową wartość stanowiło poszerzenie wiedzy na temat przygotowań do wspólnego biegu, założenie uprzęży, pojenie psów wodą z glukozą dla odzyskania sił. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że przejażdżka nie jest atrakcją całoroczną – zwierzętom najbardziej komfortowo biega się przy niższych temperaturach – oscylujących wokół zera lub najlepiej… jeszcze niższych:).

Co jeszcze udało nam się zobaczyć? Dzieci miały okazję nakarmić konie, osły, kozy, sarenkę (odratowaną ofiarę kłusowników). Poznaliśmy naturę emu (przyjazną) i strusi (trochę mniej;)). Bee i Gee mieli też okazję przekonać się, jak wielkie i ciężkie są ich jaja. Pod koniec pobytu odbyła się krótka przejażdżka na białym kucyku – nasze maluchy były nią bardzo przejęte. Przez cały pobyt w salce biesiadnej paliło się ognisko, na którym piekły się nasze kiełbaski. Dzieci bawiły się na placu zabaw, pokonywały tor przeszkód, wchodziły do powozu, sań, zakładały pióropusz, siadały w siodle, przyglądały się rąbaniu drewna. Liczę na to, że w okresie letnim wrócimy tutaj, aby przespać się rodzinnie w jednym z trzech tipi (każde ma palenisko) lub wyruszymy na przejażdżkę starym autem terenowym. Obiecująco zapowiadają się również realizowane do tej pory w okresie letnim warsztaty lub leśne kolonie z prawdziwym traperem.

Jak przedstawiają się koszty? Wstęp nie jest biletowany, obiekt nie działa w sztywno określonych godzinach. Wszystko zależy od tego, co chcecie robić – oferta w znacznej mierze jest przygotowywana pod indywidualne potrzeby – w zależności od tego, czy planujecie całodniowy pobyt, ognisko, przejażdżki, nocleg, zapewnienie wyżywienia etc. Co do zasady można przyjąć, że za poniższe atrakcje obowiązują wyjściowo poniższe stawki:

 

Jazda konna:

  • poza terenem osady – 60 zł/godzinę
  • lonża, teren ogrodzony – 40 zł/ 30 minut
  • krótka przejażdżka – 20zł/10-15 min

 

Przejażdżka psim zaprzęgiem:

  • wyceniana indywidualnie w zależności od długości przejazdu, ilości osób – ceny wahają się w granicach 50-150 zł

 

Noclegi:

informacje o stawkach znajdziecie tutaj. Dostępnych jest 20 miejsc noclegowych – cztery pokoje z łazienkami i tv.

 

Uzupełniając informacje praktyczne: nie ma możliwości płatności kartą – należność reguluje się gotówką na miejscu lub wcześniej – przelewem. Naprzeciwko drogi dojazdowej do głównej bramy, znajduje się dość dobrze zaopatrzony sklep spożywczy. Osada Traperska ma dziki charakter, jest pełna pamiątek, różnych sprzętów, w zagrodach są duże psy, niektóre elementy drewniane są uszkodzone – w mojej ocenie najmłodsze dzieci powinny przez cały czas pozostawać pod opieką dorosłych. Pamiętajcie o właściwiej odzieży i nie bójcie się pobrudzić!:P Osada jest pięknie położona i stanowi doskonały punkt wypadowy do spacerów – nad Owińskie Stawy Powyrobiskowe, do starej żwirowni Glinianka, do Puszczy Zielonka. W niedalekiej przyszłości z pewnością zorganizujemy sobie tutaj weekendowy wyjazd z noclegiem:).

 

 

Lokalizacja:

 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *