ŚWIAT GO WABIŁ – MUZEUM ARKADEGO FIEDLERA W PUSZCZYKOWIE

ŚWIAT GO WABIŁ – MUZEUM ARKADEGO FIEDLERA W PUSZCZYKOWIE

Nasza sobotnia wycieczka nie była planowana od tygodni, miesięcy. Znamy to miejsce chyba od zawsze – zarówno ja, jak i JJ, odwiedzaliśmy je jako dzieci, nastolatkowie. Później, już jako para, również kilka razy pojawiliśmy się w Puszczykowie. Co ciekawe – zdjęcia z tego i podobnych wypadów tytułowałam już wtedy jako ‘Spacerownik’ (sic!). Jak widać pomysł na obecny projekt rozwijał się w mojej głowie znacznie dłużej niż mogłoby mi się wydawać;). Z powodu tych zaszłości trwałam w mylnym przekonaniu, że Muzeum Arkadego Fiedlera w Puszczykowie znają absolutnie WSZYSCY, pisanie o nim nie miało więc większego sensu. Ostatnia wizyta uświadomiła mi, że wcale nie musi tak być. Zresztą… na nas również czekało kilka niespodzianek! Zapraszam do lektury!

Z góry uprzedzam – to nie był nasz pierwszy wypad z dziećmi do tego muzeum. Od poprzedniego, myślę sprzed około dwóch lat, wiele się jednak u nas zmieniło. Pojawiła się Barbie, Gee podrósł i choć spodziewaliśmy się, że spędzimy tam nieco więcej czasu, nie przypuszczaliśmy, że nasze maluchy będą czuć się tam aż tak dobrze.

Największy zachwyt dzieci wzbudziła replika statku Krzysztofa Kolumba – Santa Maria, wykonana w skali 1:1. Bawiły się tutaj aż trzykrotnie, wymyślały różne scenariusze – najciekawszy zakładał atak mrówek i ich ostrzał z armat (?) :P. Aby dostać się na pokład, trzeba było pokonać strome schodki (przy wchodzeniu i później na samym karaku należy zachować ostrożność). Brakowało mi tam nieco koła sterowego oraz serca w dzwonie – wtedy zabawa mogłaby nabrać jeszcze większych rumieńców (domyślam się, że jest to podyktowane bliskim sąsiedztwem innych posesji). Podobało mi się natomiast przebranie w tubie z plexi oraz aranżacja wystawy fotograficznej zlokalizowana pod pokładem.

Gee i Barbie zainteresowały również rzeźby w ogrodzie – próbowali odtwarzać uwiecznione grymasy, gesty, dopytywali też, co symbolizują. Przechadzka w tym otoczeniu stanowiła doskonałą okazję do poszerzenia naszej wiedzy na temat odmiennych kultur, systemów wierzeń w odległych częściach świata. Przypuszczam, że ta część muzeum najładniej prezentuje w porze wiosenno-letniej, kiedy naturalna zieleń jest najbardziej intensywna. Działa też wtedy zewnętrzna kawiarenka, w której co jakiś czas odbywają się tematyczne prelekcje.

Przed rozpoczęciem spaceru po zewnętrznej ekspozycji należy kupić bilet – kasa znajduje się willi, prowadzą do niej drzwi na tyłach budynku. Wstęp do muzeum jest bezpłatny dla dzieci do 6 roku życia, za starsze należy zapłacić 10 zł. Bilet normalny kosztuje 11 zł (nie ma możliwości uregulowania należności kartą, najbliższy bankomat znajduje się w Puszczykowie, na ul. Poznańskiej).

Muzeum prowadzone jest przez potomków wielkiego podróżnika, na co dzień toczy się tutaj normalne życie (rodzina Fiedlerów zamieszkuje willę od 1946 roku). Do niektórych pomieszczeń nie ma więc dostępu, a w zwiedzaniu przy odrobinie szczęścia będą towarzyszyć Wam zwierzęta domowe – piękny szary kot lub wprawiony w aportowaniu piesek:). Plan minimum zakłada obcowanie z roślinożerną Babcią Piranią.

W moim odczuciu najciekawiej prezentuje się najstarsza część ekspozycji, zlokalizowana w willi. Nie jest duża, ale wypełniono ją po brzegi pamiątkami z podróży Arkadego Fiedlera. Ich mnogość, charakter, rozmieszczenie sprawiają, że mam ciarki na plecach. Napiszę wprost – uwielbiam tutaj przebywać!:)

Wiem natomiast, dokąd Gee nie planuje się zapuszczać przez najbliższe lata – to grobowiec zlokalizowany w odrębnym budynku. Nasz mały odkrywca napotkał tam na skarb i mumie(!). Żadne tłumaczenia nie okazały się wystarczająco dobre – omijał to miejsce szerokim łukiem:P.

Podczas naszej ostatniej wizyty odkryliśmy również salkę poświęconą działalności Arkadego Fiedlera w Dywizjonie 303. Pojawiliśmy się tam po raz pierwszy. Z dużym zainteresowaniem spotkał się również model samolotu znajdujący się na zewnątrz.

Muzeum za każdym razem zaskakuje mnie jakimś nowym elementem ekspozycji, zmianą aranżacji. Jednocześnie nie podlega istotnym przeobrażeniom – dla mnie świadczy to o jego sile, ponadczasowym charakterze. Oczywiście są obszary, które w mojej ocenie wymagają dopracowania, ale z pewnością nie wykraczają poza ‘kosmetykę’. To miejsce, wobec którego odczuwam duży sentyment i cieszę się, że przez te wszystkie lata nie straciło swojego pierwotnego charakteru, nie wprowadzono tutaj przesadnej ilości multimediów etc. Uzyskałam informację, że w tym roku planowany jest remont obiektu – pojawi się m. in. podnośnik dla osób niepełnosprawnych, przewijak w toalecie. Trzymam kciuki za sprawną realizację!

Zachęcam Was do zapoznania się z życiorysem Arkadego Fiedlera – wizyta w Puszczykowie może stać się dobrym wstępem do Waszych poszukiwań:).

Dojazd do muzeum z centrum Poznania zajmuje nie więcej niż 25 minut, auto pozostawiliśmy na ul. Słowackiego, niestety nie ma odrębnego parkingu. Jeżeli zdecydujecie się na wypad pociągiem – należy wysiąść na stacji Puszczykówko i przejść około 400m. W okresie wiosenno-letnim jest czynne od wtorku do niedzieli w godzinach od 9 do 18, natomiast w sezonie jesienno-zimowym: od wtorku do niedzieli w godzinach od 10 do 15.

Wizytę w muzeum można połączyć z wypadem do Nadwarciańskiego Boru Sosnowego znajdującego się w granicach Wielkopolskiego Parku Narodowego – aby dotrzeć tam należy 5 min marszu i pokonanie przejścia podziemnego pod torami.

 

Lokalizacja

 

Gallery Wordpress

 

Daria Panek-Płókarz

Jestem mamą pięcioletniego Gee i trzyletniej Bee. Bliska jest mi idea „dzikich dzieci” – gdy tylko to możliwe, wyruszamy na wycieczkę do lasu:). Lubię tapasy, spływy kajakowe, Iris Apfel i Suwalski Park Krajobrazowy. W 2018 roku dodałam do tej listy prowadzenie bloga;). Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, zachęcam również do obserwowania Poznańskiej Spacerówki na Facebooku i Instagramie.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *