CZEMU PATRZYSZ ŻABKO ZIELONA NA GROŹNEGO FARAONA? – PIREUS I DOM BAJEK
Czas na kolejny post. Mam wrażenie, że tym razem będzie jakoś trudniej… Dlaczego? Bo tym razem zapowiedziałam, że powstanie i nie mogę się z tego wycofać. Baaa… podałam nawet konkretny termin. Z drugiej strony, opisanie warsztatów organizowanych wspólnie przez Inkubator Kultury Pireus i Dom Bajek wynika u mnie z naturalnej potrzeby – zdecydowanie warto je polecać. Po prostu. Nie ma więc co się dłużej zastanawiać. Piszę:).
Od kilku lat mieszkamy na Łazarzu. Zawsze uważałam, że to wyjątkowa dzielnica, więc gdy znaleźliśmy przestronne lokum w okolicach Parku Wilsona, nie zastanawialiśmy się długo. Później, z biegiem lat, stan zakochania przerodził się w bardziej dojrzałe uczucie, wyrażające się między innymi w tym, że zaczęliśmy dostrzegać i akceptować pewne „niedoskonałości”:). Słyszałam kiedyś, że „Łazarz to stan umysłu” i trudno mi się z tym nie zgodzić :P. Przy całej sympatii dla miejscowego kolorytu dostrzegam potrzebę zmian. Łazarz wymaga rewitalizacji, dlatego z radością przyglądam się wszelkim inicjatywom wspomagającym ten proces.
Inkubator Kultury Pireus, poprzez bezpłatne udostępnianie swojej przestrzeni dla ciekawych projektów społecznych i kulturalnych, wspiera aktywizację lokalnej społeczności. Do tej pory pojawiliśmy się tam dwukrotnie, każdorazowo uczestnicząc w zajęciach dla dzieci. Nie pamiętam niestety, kto odpowiadał za organizację pierwszych – wykonywaliśmy wtedy samodzielnie instrumenty przy asyście prawdziwego smoka;). W przypadku drugich – istnieje realna szansa na to, że dość szczegółowo je opiszę, ponieważ byliśmy na nich niespełna dwa tygodnie temu:P
Huczne powitanie wiosny z Domem Bajek:)
Zaczęło się niewinnie – od wspólnego czytania książki „Dziewczynka i deszcz”, której autorami są Milena Lukešová i Jan Kudláček. To pozycja trudna do kupienia dzisiaj, ponieważ wydano ją w latach siedemdziesiątych i nigdy nie wznowiono jej nakładu. Tym bardziej cieszę się, że mieliśmy okazję ją poznać. Muszę też przyznać, że przy całej mnogości współczesnych, jakby nie patrzeć pięknych bajek dla dzieci, nigdy nie wpadłam na to, żeby szukać ich starszych odpowiedników w antykwariatach, czy choćby na aukcjach internetowych. Czas to zmienić:).
Powinnam w tym momencie przejść do opisu kolejnego punktu warsztatów, ale chciałabym zakończyć „wątek czytelniczy”:). Czy wiecie, że Dom Bajek prowadzi własną bibliotekę na Św. Marcinie? Dla niektórych to pewnie oczywista oczywistość, ale ja do nich nie należę:P. Dzielę się więc nowo zdobytą wiedzą – czynna jest we wtorki od 16:30 do 18:30, za wypożyczenie książek nie są pobierane żadne opłaty. Za jakiś czas na pewno się tam wybierzemy. Jak skończy się remont – naszego mieszkania, nie ulicy:P.
Po przeczytaniu bajki, którą zarówno Gee, jak i Barbie słuchali właściwie z równym zainteresowaniem, włączyliśmy się aktywnie do kolejnych zabaw. Obserwowaliśmy bulgoczące fioletowe kulki (patrz: krople kolorowego deszczu:P), tańczyliśmy z motylami, rysowaliśmy, wyklejaliśmy parasolki, chmury, słońce, tęczę. Poznałam też sposób na zapamiętanie układu jej kolorów. Odsyłam Was w tym momencie do tytułu wpisu – pierwsze litery wskazują kolejność (CZ- czerwony, P-pomarańczowy, Ż-żółty, Z-zielony, N-niebieski, G-granatowy, F-fioletowy).
Podczas zajęć mogliśmy przygotować sobie ciepłe napoje, był też poczęstunek dla dzieci w postaci jabłek i wafli ryżowych. Widok Małego Ogra z poważną miną i kolejnym kubkiem herbaty „na wynos” – bezcenne.
Mój syn (brzmi to poważnie, ale chcę uniknąć powtórzeń;)) jak zwykle na takich zajęciach, był na początku trochę zawstydzony i kurczowo się mnie trzymał, potem się rozkręcił i ostatecznie w pełni zaangażował się w zabawę. Najlepszą recenzją naszej wizyty była jego spontaniczna wypowiedź tuż po wyjściu, sprowadzająca się do trzech słów – „Podobało mi się”:).
Lokalizacja: