NA ŁAZARSKIM FYRTLU – JAGODA NIE PORZECZKA

NA ŁAZARSKIM FYRTLU – JAGODA NIE PORZECZKA

Od kiedy prowadzę Poznańską Spacerówkę w większym stopniu czuję się częścią lokalnej społeczności, dociera do mnie więcej informacji o tym, co dzieje się w Poznaniu, na Łazarzu, uważniej rozglądam się wokół. Cieszę się, gdy mogę się z Wami nimi podzielić wiedzą o kolejnych wartościowych projektach, wesprzeć je na starcie. Gdy odezwała się do mnie Jagoda, aby dać znać, że otwiera punkt z rękodziełem, w którym będą odbywać się warsztaty dla dzieci, szybko zdecydowałam się na wizytę w jej pracowni. Teraz wpadam do JAGODA NIE PORZECZKA regularnie i (nie)stety nigdy nie wracam stamtąd z pustymi rękami:P.

Kibicuję temu projektowi z wielu powodów. Po pierwsze wierzę, że to jaskółka zapowiadająca dobre zmiany na nieco zapomnianym końcowym odcinku ulicy Małeckiego. W przeszłości natrafiłam w Internecie na koncepcję, zakładającą utworzenie w tym miejscu zacienionego deptaka z klimatycznymi kawiarenkami, restauracjami, galeriami, lokalami z artykułami artystycznymi, hand-made. Jako mieszkanka dolnego Łazarza liczę na to, że rewitalizacja tego obszaru dojdzie do skutku w nieodległej przyszłości.

Cieszę się, że w pobliżu mojego miejsca zamieszkania powstała przestrzeń warsztatowa z niezliczoną ilością materiałów plastycznych do wykorzystania. Do tej pory uczestniczyliśmy w jednych zajęciach, na których wspólnie z Gee przygotowywaliśmy jesienne stroiki. Zakładałam, że będziemy przyozdabiać nasz patyk wyłącznie liśćmi z gliny, kasztanami, suszkami – mój syn widział to jednak inaczej, a z wizją Artysty się nie dyskutuje:P. Nasza dekoracja została więc obsypana toną brokatu w każdym dostępnym kolorze – przewiduję, że nie straci na aktualności aż do Sylwestra;). Tym, co podobało mi się na warsztatach najbardziej, było ich nieśpieszne tempo i to, że Gee do woli bawił się różnorodnymi materiałami plastycznymi, mógł puścić wodze fantazji. Nie muszę chyba w tym miejscu wspominać, jak bardzo jest to pożądane… przede wszystkim poza domem;) (dziecięcy pokój jest pierwszym, który wymaga odświeżenia od czasu naszej przeprowadzki). Czy 4-latek może korzystać z kleju na gorąco? Jak najbardziej. Okazało się, że rozgrzany pistolet w jego rękach nie jest tak niebezpiecznym narzędziem, jak mi się wcześniej wydawało. Zabawa klejem dostarczyła Gee sporej satysfakcji – sam wymyślił alternatywną metodę przyozdabiania stroika z użyciem „pajęczych nici Spidermana’:).

Będąc tam pomyślałam, że warto byłoby pojawić się w pracowni JAGODA NIE PORZECZKA również w kobiecym gronie o nieco późniejszej porze – z koleżankami, bez dzieci i wspólnie coś porobić – pokleić, pomalować, wyszyć… i spokojnie porozmawiać:). Kto wie, czy nie zorganizuję takiego spotkania jeszcze w tym roku…?

We wstępie do tego postu napisałam, że odwiedziny u Jagody wiążą się z pewną niedogodnością – nie potrafię stamtąd wyjść bez kupienia czegoś dla siebie, rodziny, przyjaciół. Jestem zadowolona z każdego zakupu, bez wyjątku – komplet minimalistycznej mosiężnej biżuterii noszę właściwie bez przerwy, Barbie ma super plecak-worek Tototamto na swoje cenne drobiazgi, a ja i JJ – nowe saszetki. Ostatnio na Instagramie natrafiłam również na ceramikę hand-made, którą widziałabym w naszej łazience… Niedobrze, bardzo niedobrze :P.

Zapomniałabym o kwestiach technicznych! Dziś pojawią się więc wyjątkowo na końcu wpisu:). JAGODA NIE PORZECZKA znajduje się w lokalu poniżej poziomu 0 – po przekroczeniu progu schodzi się po kilku schodkach w dół. W tygodniu działa w godzinach 11.00-18.00, we wtorki wyjątkowo do 17.00, w soboty: 10.00-14.00. Można tutaj płacić kartą. Pracownia znajduje się na tyłach – odbywają się tu zarówno zajęcia dla dzieci, jak i dorosłych.

Ważna informacja! Pociechy można zostawić pod opieką Jagody – na pewno nie będą się nudzić:). Dolna granica wiekowa dla uczestników warsztatów to 4 lata (można przyjść wcześniej, ale wtedy rodzic zostaje z dzieckiem). W naszym przypadku jest jeszcze za wcześnie, aby zostawić Gee… przynajmniej tak mi się wydaje. Z drugiej strony zwyczajnie lubię towarzyszyć mu przy tego rodzaju aktywnościom. Mam wrażenie, że my dorośli zbyt często zapominamy o tym, co chętnie robiliśmy w dzieciństwie, o tych wszystkich drobnych manualnych czynnościach, jak ugniatanie kulek z plasteliny, gliny, piasku, rysowanie, malowanie, klejenie. Przecież nie musimy od razu wieszać naszych prac, startować w konkursach, czy na tym zarabiać. Gdy byłam u Jagody kolejny raz sobie o tym przypomniałam:).

Jagoda w ostatnim czasie miała problemy zdrowotne i chwilowo opisywany lokal jest zamknięty. Jeśli będzie w formie, otworzy go w poniedziałek. Na tę chwilę nie zamieściła jeszcze zajęć dla dzieci w listopadzie, ale śledźcie jej stronę, konto na Instagramie – pewnie wkrótce coś się pojawi:).

Lokalizacja


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *