Gdy brak planu jest najlepszym planem – Jezioro Jaroszewskie

Gdy brak planu jest najlepszym planem – Jezioro Jaroszewskie

Wczoraj pojechaliśmy w naturę. Brak planów na sobotę był najlepszym możliwym, bo mogliśmy jechać dokądkolwiek i na jak długo chcieliśmy. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na nieco dalszy wypad i postanowiliśmy ponownie odwiedzić rezerwat Buki nad Jeziorem Lutomskim. To świetny czas, aby to zrobić, bo z poprzedniego wyjazdu zapamiętałam majestatyczne drzewa i mnogość różnorodnych grzybów, niekoniecznie jadalnych;). Gdy dotarliśmy na miejsce po około godzinie jazdy, okazało się, że musimy postawić jednak na coś innego, bo w okolicach jeziora odbywało się… polowanie i nie mielibyśmy jak dotrzeć do rezerwatu.

Pojechaliśmy więc nieco zrezygnowani nad Jezioro Jaroszewskie i zdecydowaliśmy się na przejście jego północnym brzegiem. Było pięknie! Słońce odbijało się od wody i wypatrzyliśmy malowniczą wysepkę. Dotarliśmy również na bagna, przeszliśmy się dwoma kładkami, zobaczyliśmy dzięcioła i zebraliśmy kilka grzybów. Odhaczyliśmy wszystkie punkty charakterystyczne dla rodzinnego wypadu, w tym protesty wobec dalszego marszu, ale śledzenie trasy na mapie, nagroda w postaci pikniku oraz bujanie sie w hamaku załatwiły sprawę.


Info praktyczne:
Dojazd z Poznania zajmuje 1h 10′. Auto zostawiliśmy ma parkingu w pobliżu plaży i restauracji 100 jezior.


Trasa nadaje sie do przejścia z wózkiem, choć druga kładka jest w nieco gorszym stanie.


Lokalizacja:

Nad Jeziorem Jaroszewskim byliśmy przez około 2 godziny. Nie przeszliśmy długiego odcinka, w sumie kilka kilometrów.

Później pojechaliśmy na obiad do Linii w Ogniu. Jeśli chcecie doświadczyć czegoś ciekawego, zjeść posiłek przygotowany z lokalnych produktów, ogrzać się przy piecu i poznać psa Urwisa:), to koniecznie się tam wybierzcie!


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *