CHODZENIE PO BAGNACH WCIĄGA;) – SZWEDZKIE OKOPY, KOCIAŁKOWA GÓRKA

CHODZENIE PO BAGNACH WCIĄGA;) – SZWEDZKIE OKOPY, KOCIAŁKOWA GÓRKA

Przyznaję, ze pierwszy raz miałam poważne problemy z przygotowaniem dla Was mapy przedstawiającej przebieg naszej trasy. Ostatecznie nie obyło się bez pomocy JJ-a:). Do tej pory wybieraliśmy szlaki widoczne na mapach, jednak tym razem, zupełnie nieplanowanie, poruszaliśmy się poza wyznaczonymi ścieżkami. Z góry zaznaczam, że nie jest to wycieczka dla każdego – nie planujcie przechadzki z wózkiem, pokonanie jej z nosidłem również może stanowić problem. Jeżeli jednak czujecie się na siłach, chcecie przeżyć prawdziwą przygodę, zachęcam do odwiedzenia okolic Promna – już dawno (nigdy?) wypad do lasu nie dostarczył nam tylu zróżnicowanych wrażeń. Miłej lektury!

 

Na początek zaznaczam – mapa i opis przedstawiają przybliżony przebieg trasy:).

 

Wyjechaliśmy dość późno z domu, około 12.30., na miejscu pojawiliśmy się o 13.15. Auto pozostawiliśmy przy szosie – w bezpośrednim sąsiedztwie bagien nie ma żadnego parkingu leśnego, należy więc zachować ostrożność przy wysiadaniu z dziećmi. Kiedy wchodziliśmy na leśne wzniesienie, malownicze bagna znajdowały się po lewej stronie. Natrafiliśmy w tym miejscu na ślady obecności wydr, bobrów (?) – na ich nory i podgryzione drzewa. Roztaczał się stąd dość ładny widok na drugie, większe bagna porośnięte trzciną. Następnie wróciliśmy na wcześniej obraną trasę, skręcając lekko w lewo. Początkowo wchodziliśmy pod górę, potem ścieżka zaczęła niknąć, zobaczyliśmy ślady bytowania saren, jeleni. Szczyt był porośnięty kłującymi krzewami – w okresie letnim przedarcie się przez ich gęstwinę może być nieco problematyczne. W tym miejscu pierwszy raz poczułam, że doświadczamy czegoś unikatowego – widok na zalane wodą Łąki Królewskie nawet o tej porze, bez słońca, zrobił na mnie duże wrażenie. A była to dopiero zapowiedź tego, co czekało nas w dalszej części wycieczki:).

Następnie odbiliśmy w prawo – bagno majaczyło między drzewami po lewej stronie. Musieliśmy zachować ostrożność – zbocze było dość strome. Po zejściu na dół znajdowaliśmy się w bezpośrednim sąsiedztwie najładniejszej części mokradeł, tj. tej z wystającymi kikutami drzew. Zaskoczyło nas to, że można było im się przyjrzeć z tak bliska. Dzieci postanowiły zrobić w tym miejscu piknik:).

Po krótkiej przerwie kontynuowaliśmy naszą przechadzkę wzdłuż bagien, następnie dotarliśmy do lasu liściastego. Otoczeni przez pagórki mieliśmy wrażenie, jakbyśmy wędrowali w Bieszczadach:). Muszę przyznać, że o tej porze roku, przy pochmurnym niebie, odczuwałam tutaj nieuzasadniony niepokój:P. Później okazało się, że JJ odbierał to miejsce podobnie. Pojedyncze drzewa były starsze od pozostałych, przewrócone, nienaturalnie poskręcane. Zaintrygowała nas też mnogość czystych obłych kamieni leżących bezpośrednio na jesiennych liściach. Później doczytałam, że na tych stromych pagórkach porosłych krzewami i dębiną potajemnie oddawano cześć bogom słowiańskim wypędzonym przez Mieszka I. Natomiast pod koniec XIX wieku na południe od wsi Kociałkowa Górka znajdował się kopiec Czubatka, na którym wykopano szkielet mężczyzny z ostrogami u nóg (sic!).

W lesie poprowadzono wiele ścieżek, które przecinały się pod najróżniejszymi kątami – widzieliśmy tam osoby uprawiające downhill –  ekstremalne kolarstwo górskie, polegające na indywidualnym zjeździe rowerem po stromych, naturalnych stokach. Kolejnym ciekawym punktem na naszej nieformalnej trasie była mała błotnista sadzawka, pewnie często odwiedzana przez dziki.

Zachwyt dzieci wzbudziły także: szałas oraz napotkana chwilę później przewrócona ambona. Przy nich zatrzymaliśmy się na chwilę i pozwoliliśmy maluchom na swobodną zabawę. Gee i Barbie mieli też ogromną ochotę na lepienie gliny w małym wodnym oczku, ale ich pomysł, w ten nieco chłodny dzień, wyjątkowo nie zyskał naszej aprobaty:P.

Następnie szliśmy ładną ścieżką, wzdłuż której płynęła mała struga. Po jakichś 5 minutach zobaczyliśmy przed sobą wzniesienie, a na nim – tablicę informacyjną. Zaciekawiła nas i okazało się, że dotarliśmy do wczesnohistorycznego grodziska! Odnaleziono tu niegdyś narzędzia i naczynia z okresu kultury łużyckiej. Okoliczna ludność nazywa to miejsce Szwedzkim Okopem. Jesienią można tu podobno znaleźć grzyby olbrzymie (informacja warta odnotowania:P). Wały okalające grodzisko nadal wyraźnie się odznaczają i dają wyobrażenie o jego kształcie (mam nadzieję, że tak pozostanie, bo natrafiłam na doniesienia prasowe, które wskazywały na to, że są rozjeżdżane przez quady:/).

Później zeszliśmy na dół (zbocze było dość strome, błotniste) i stanęliśmy przed kolejnym wyzwaniem – przed nami znajdował się Kanał Skudelnik. W praktyce, o tej porze, w tym miejscu, był strumieniem o szerokości nie większej niż metr. Nie stanowiłoby to problemu, gdyby nie fakt, że uwzględniając błotniste „brzegi” mieliśmy do pokonania w sumie jakieś 2-3m. Widzieliśmy miejsce, w którym przeprawa byłaby prostsza, ale za nami były ponad dwie godziny spaceru i zaczynało nam zależeć na czasie. Zobaczyłam murek wcinający się w strugę i pokonaliśmy ją właśnie w tym punkcie. Oczywiście nie obyło się bez przygód, ale ostatecznie wyszliśmy z nich bez większego szwanku:P.

Potem szliśmy po wzniesieniu, kierując nasze kroki w stronę szosy – większe bagno mieliśmy po prawej stronie. To był pierwszy moment, kiedy dzieci zaczęły marudzić. Zaznaczam, że cały opisywany odcinek przeszły same, a wyprawa trwała około 3 godziny i były bez drzemki! Oczywiście szybko nadrobiły braki w śnie – nie zdążyliśmy nawet wyjechać z lasu;).

Gorąco polecam wizytę w tych okolicach! W przeszłości odwiedziliśmy Rezerwat Przyrody Jezioro Drążynek, Rezerwat Przyrody Las Liściasty w Promnie , Rezerwat Jezioro Dębiec (o nich z pewnością również powstaną osobne posty, pełną listę rezerwatów w Nadleśnictwie Czerniejewo znajdziecie tutaj). Istnieje możliwość podjechania do Szwedzkich Okopów od drugiej strony – kierują do nich znaki, choć wtedy ominiecie bagna. Byłoby szkoda:).

 

Lokalizacja na mapie

Gallery Wordpress

 

Daria Panek-Płókarz

Jestem mamą pięcioletniego Gee i trzyletniej Bee. Bliska jest mi idea „dzikich dzieci” – gdy tylko to możliwe, wyruszamy na wycieczkę do lasu:). Lubię tapasy, spływy kajakowe, Iris Apfel i Suwalski Park Krajobrazowy. W 2018 roku dodałam do tej listy prowadzenie bloga;). Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, zachęcam również do obserwowania Poznańskiej Spacerówki na Facebooku i Instagramie.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *