W DOLINIE CYBINY I KACZEŃCA

W DOLINIE CYBINY I KACZEŃCA

Mam wrażenie, że w ostatnim czasie pogoda nas nie rozpieszczała. Gdy zobaczyłam słońce w sobotni poranek, wiedziałam, że musimy szybko się zorganizować i wyruszyć na wycieczkę! Kolejne kwadranse pokazywały mi jednak, jak bardzo wyszłam z wprawy i przygotowania trwały dłużej niż zwykle:). Czułam lekką ekscytację i odtwarzałam wypracowane w przeszłości rytuały – pakowanie turystycznego plecaka, organizowanie prowiantu, ubrań na zmianę. Tym razem przytomnie lekko przestudziłam herbatę przez zamknięciem jej w termosie (zdarzało się, że nie wypijaliśmy jej całej tylko dlatego, że była… za gorąca – sic!). Od początku wiedziałam, dokąd się wybierzemy – nowa trasa piesza w Dolinie Cybiny czekała na odkrycie!

Po publikacji na spacerówkowym profilu na Facebooku informacji prasowej o otwarciu tej atrakcji dla Poznaniaków, wiele osób dopytywało, jak właściwie można do niej dotrzeć. Bazując na naszych doświadczeniach proponujemy, aby pozostawić samochód na parkingu przy ulicy Browarnej. Istnieje również możliwość dojazdu autobusem (nr 152, 155, 157) – należy wtedy wysiąść na przystanku os. Przemysława.

W ostatnim czasie pojawiła się również właściwa adnotacja na mapach Google.

Wycieczkę rozpoczęliśmy od przechadzki po krętym pomoście zawieszonym nad bagnami w dolinie Cybiny. Jeżeli planujecie wybrać się na nią z małymi dziećmi, warto zwrócić uwagę, aby pokonały ten odcinek pod nadzorem dorosłych – zabezpieczenie stanowią liny, które nie są zbyt gęsto rozwieszone. Następnym punktem na naszej trasie była tablica informująca o płazach zamieszkujących ten obszar – nasze dzieci z dużym zainteresowaniem wsłuchiwały się w nazwy kolejnych ropuch, żab, kumaków:). Podoba mi się to, że właściwie wszystkie nowe oznaczenia wykonano z należytą starannością – ich grafiki są stonowane, dzięki temu ładnie wpisują się w naturalne otoczenie.

Kolejnymi punktami na naszej trasie były: piękny platan, Cybina z kaczkami, leżaki oraz mostek. Trochę szkoda, że w ramach ostatniej inwestycji nie udało się go odnowić, aby lepiej wpisywał się w inne elementy drewnianej architektury. Dzieci podzielały naszą radość wynikającą z tego, że po wielu ciemnych dniach wybraliśmy się na dłuższy spacer i wytrwale zbierały patyki, wykorzystywały je do rysowania na ścieżkach, jako prowizoryczne łódki, czy w zabawie w pociąg. Podczas tej krótkiej, dwugodzinnej wycieczki naprawdę dużo się działo – Gee opowiadał młodszej siostrze o działalności bobrów, Barbie wspinała się na pieńki, drzewa i dumnie pozowała do zdjęć.

W pewnym momencie, po dotarciu do kolejnego parkingu, musieliśmy przeciąć ulicę Browarną, aby rozpocząć kolejny odcinek, wytyczony wzdłuż malowniczego brzegu stawu. Warto zachować ostrożność w pobliżu przejścia dla pieszych – auta poruszają się tutaj dość szybko.

Jeżeli zastanawialiście się, skąd pochodzą zdjęcia pomostu, do którego prowadzą długie drewniane schody, odpowiadam:) – właśnie tutaj, na Stawie Browarnym. Jego poręcze również wykonano z lin. Roztacza się stąd ładny widok – zazdroszczę go mieszkańcom pobliskiego osiedla oraz starego jasnego domu w oddali.

Czym byłaby piesza wycieczka bez pikniku?:P Odkąd Gee zrozumiał jego koncept, nie ma mowy, abyśmy wyruszyli na trasę bez prowiantu. Początkowo myśleliśmy, że zrobimy sobie przerwę na krańcu cypla – na „rodzinnej” drewnianej huśtawce. Ostatecznie wybraliśmy inne miejsce – znajdującą się nieco dalej wiatę na otwartej przestrzeni. Nie spędziliśmy tu jednak zbyt dużo czasu – chłód w tej lokalizacji był bardziej odczuwalny. Miała jednak swoje zalety – odkryliśmy szron(!), zmrożone krecie kopce oraz mały szałas urządzony w korzeniach drzewa. Myślę, że w okresie letnim, to dobre miejsce na urządzenie pikniku – w pobliżu znajduje się kolejny leśny parking i z tego puntu można przynieść koce, jedzenie etc.

Później skierowaliśmy nasze kroki ponownie w stronę ulicy Browarnej – ścieżka przez las, pomimo aut przejeżdżających w pobliżu, była bardzo urokliwa. Wróciliśmy nią nad Staw Browarny, na szlak, którym szliśmy wcześniej.

Po ponownym pokonaniu krętego pomostu w dolinie Cybiny, odwiedziliśmy jeszcze Staw Olszak. W tym miejscu również znajduje się wiata z drewnianych kostek, tożsama z tą wcześniejszą. Niestety w obu przypadkach są trochę zdewastowane.

Opisywana trasa jest często odwiedzana przez Poznaniaków, jej położenie w bliskim sąsiedztwie ulic, nie pozwala na pełne zanurzenie się w leśnej głuszy:P. W mojej ocenie wszystkie odcinki są przejezdne dla wózków dziecięcych (z pominięciem pomostu na Stawie Browarnym). Na pewne trudności możecie napotkać również za cyplem, na odcinku poprowadzonym równolegle do szosy.

Na pewno wrócimy tutaj w okresie letnim! Tymczasem zwyczajnie cieszę się, że udało nam się odwiedzić dolinę Cybiny już teraz – przypomniałam sobie, jak dużo takie piesze wycieczki wnoszą do naszego rodzinnego życia. Musimy je częściej powtarzać. Niezależnie od pogody:).

Lokalizacja

Gallery Wordpress

Daria Panek-Płókarz

Jestem mamą pięcioletniego Gee i trzyletniej Bee. Bliska jest mi idea „dzikich dzieci” – gdy tylko to możliwe, wyruszamy na wycieczkę do lasu:). Lubię tapasy, spływy kajakowe, Iris Apfel i Suwalski Park Krajobrazowy. W 2018 roku dodałam do tej listy prowadzenie bloga;). Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, zachęcam również do obserwowania Poznańskiej Spacerówki na Facebooku i Instagramie.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *